Artur
TY TO MASZ FAJNIE, GŁODNY RACZEJ NIE JESTEŚ
Zaktualizowano: 8 sie
Otóż nie, nie i jeszcze raz nie. Nie ma krzty prawdy w tym, że kucharz zajada się rozmaitymi specjałami na okrągło. Owszem w dobrych restauracjach ma dostęp do surowców
o których istnieniu przeciętny Kowalski może nawet nie wiedzieć, ma też (przynajmniej powinien mieć) pojęcie jak je wykorzystać i co z nimi zrobić by wyeksponować najlepsze walory smakowe, ale proszę mi wierzyć, od przygotowania do jedzenia daleka, bardzo daleka droga.
To, że spora część kucharzy dysponuje nadprogramowymi kilogramami nie wynika
z faktu obżerania się na każdym kroku, ale z czegoś wręcz odwrotnego.
Często, a bardziej jest to norma niż odchylenie, kucharz bądź szef kuchni nie ma możliwości zjedzenia normalnego posiłku. Biorąc pod uwagę system zmianowy, czyli zwykle spędzanie zdecydowanej większości czasu w pracy, bywa tak, że nie zjada śniadania, o obiedzie i kolacji nawet nie wspomnę.
Po skończonym dniu wraca późnym wieczorem, z reguły grubo po dwudziestej drugiej,
a wtedy nagle okazuje się, że jest niesamowicie, piekielnie głodny.
Efekty ? Wiadomo.
Rzecz jasna, nie chcę przez to napisać, że kucharze chodzą biedni zagłodzeni,
że nie mają czasu w spokoju zjeść - kto tak ma jest po prostu słabym organizatorem.
Nie, po prostu w trakcie dnia pracy poza wodą, kawą, bieganiną, przyrządzaniem
i serwisem potraw, a często także papierologią (szefowie kuchni) nie ma ochoty na jedzenie.
Mówiąc kolokwialnie nie jest się głodnym.
Oto cała tajemnica dlaczego szewc bez butów biega.
Żeby nie było niejasności i niedomówień. Nie piszę tego aby usprawiedliwiać kogokolwiek, zwłaszcza siebie, i na pewno każdy rozsądnie myślący człowiek powinien walczyć ze złymi przyzwyczajeniami co wielu z nas robi.
Uprawiamy sporty, staramy się panować nad harmonogramem dnia nie tylko restauracji lecz także własnego organizmu, choć po dwunastu godzinach pracy nie jest łatwo zebrać się na rower lub siłownię. Napisałem to po to, by uświadomić niektórym niedoinformowanym,
iż warto czasem wstrzymać się z pochopną oceną kogoś, o kim nie wiemy nic.
W kolejnym felietonie z tego cyklu zajmę się kobietami w kuchni, a konkretnie dlaczego facetów uważa się za lepszych kucharzy i czy w istocie tak jest?