Artur
Instynkt łowcy...
Zaktualizowano: 8 kwi 2020
Byłem dziś na zakupach, kilka sklepów plus sieciówka. I co widzę... Polowanie:)
Prawie sami faceci, którzy w obliczu zagrożenia wyszli z jaskiń by zdobyć pożywienie dla swoich kobiet i dzieci. Niektórzy mało poradnie, od razu widać, że na łowy wyruszają raczej rzadko, zwykle zajmując się ochroną jaskini i utrzymywaniem stałej temperatury telewizyjnego pilota lub pada od xboxa. To trudne i odpowiedzialne zadanie, nikt nie zrobi tego lepiej niż oni. Tymczasem gubią się w gąszczu produktów świdrując oczami z góry na dół, nieco onieśmieleni, troszkę zdenerwowani. Z bezpiecznej odległości namierząją ketchup który akurat lubią dzieciaki, przyczajenie, atak... Jest w koszyku. Teraz strefa zimnej doliny - wędliny, nabiał, produkty gotowe. Co rusz zerkanie na listę wystawioną przez panią jaskini by absolutnie nie poczynić chybionego wyboru. Długa obserwacja, wyławianie z wielości produktów odpowiedniego jogurtu czy serka, w końcu odważna szarża... mamy to.
Teraz zadanie najtrudniejsze - na liście tabletki do zmywarki, płyn do demakijażu i ... o mamuniu, podpaski ! Walka trwa, napięcie rośnie, ogrom produktów zdaje się napierać na łowcę odbierając mu tlen. Walczy dzielnie niemal uginając się pod ciężarem odpowiedzialności za to co przyniesie z polowania. Jakimś cudem przebrnął.
Wychodzi z dżungli, ostatnia prosta i jest!
Na skalnych półkach pięknego płaskowyżu prowadzącego wprost do kasy piwo, wódka, wino... Chyba zasłużył na nagrodę ?
