Artur
INFLUENCER - O JA PIER...
Zaktualizowano: 14 kwi 2020
Czasy to trudne dla "kałamaży". Kiedy kilka lat temu rozpocząłem pisanie bloga "W życiu piękne są tylko chwile" na jednej z topowych platform informacyjnych bardzo szybko moje wypociny zyskały kilkaset tysięcy czytelników. Myślę, że ogromny wpływ na tę liczbę miało zaistnienie dwóch felietonów na stronie głównej. Ruch na moim blogu zrobił się niczym w ulu, kłótnie w komentarzach nakręcały dziwną spiralę chęci wkładania kija w mrowisko jeszcze bardziej. Platformę blogową owa strona zamknęła i przyszło przenieść się gdzieś indziej.
Zmieniłem wtedy także moje postrzeganie bloga ( z wiekiem człowiek mądrzeje - choć w moim przypadku nie do końca jestem tego pewien;) Nie chciałem już na pewno, by mój blog był miejscem politycznej nawalanki pomiędzy plemionami, zaczęło mi zależeć, by odwiedzali go świadomi czytelnicy szukający ciekawych treści. Chyba się udało, znów kilka tysięcy czytelników bez żadnego kroku marketingowego. Wszystko to trwało oczywiście dość długo, kilka lat w jednym miejscu, kolejne kilka w drugim, i znów przeprowadzka, tym razem do siebie. Mam świadomość, iż zbudowanie większej społeczności czytelniczej w takim miejscu jest niemal na pewno niemożliwe, lecz to akurat nigdy nie było moim priorytetem. Niestety takie czasy nastały, że każdą decyzję trzeba skonsultować w sieci.
Po co myśleć, analizować, dochodzić do pewnych wniosków samemu skoro można wejść na kanał czy profil kogoś o wyrobionej reputacji "fachowca" od wszystkiego i ciach, gotowe.
Dziś blogosfera stała się takim miejscem. Poza polityczną nawalanką, która trwała, trwa
i trwać będzie, rządzi w niej marketingowy etos pieniądza, bycia pięknym i popularnym za wszelką cenę.
Zanim skorzystamy z rad tych "influ coś tam", warto jednak zwrócić uwagę na malutki szczególik. Otóż zwykle ci głosiciele prawd objawionych biorą za to kasę, więc powiedzą wszystko co im pozwoli tej kasy trzepać jeszcze więcej. Ot, cała filozofia ich mądrości.
Dlaczego to piszę? Ano dlatego, że przyszło mi ostatnio usłyszeć jakobym był zwykłym frajerem, bo okazje które inni łapią i wykorzystują ja odpuszczam ze względu na jakiś kompletnie niedzisiejszy pogląd na rzeczywistość. Może i niedzisiejszy, ale mój.
I tego się trzymam;)