Artur
CUDZE CHWALICIE...
Zaktualizowano: 7 sie

Jak mawia stare porzekadło „cudze chwalicie, swego nie znacie”
Na szczęście jeśli chodzi o kulinaria niemal od samego początku mojej przygody z zawodem kucharza jestem wielkim miłośnikiem kuchni polskiej, staropolskiej i regionalnej. Jasna sprawa, ciekawią mnie potrawy z całego świata, ukochałem dawno temu kuchnię francuską, którą traktuję jak mekkę i kolebkę wszystkiego co w gastronomii najlepsze, ale zawsze wracam z umiłowaniem do kuchni śląskiej
i góralskiej. Z tą pierwszą dorastałem, z drugą zaś, przyszło mi obcować całe niemal dorosłe życie. Dlatego zawsze chętnie wspieram inicjatywy związane z promocją naszych potraw w kraju i nie tylko. Niedawno zaproszono mnie do skoordynowania pierwszego konkursu na „kociołek niebanalny”
w Istebnej. Chętnie podjąłem się tego przyjemnego zadania i uważam, że jak na pierwszą edycję wszystko udało się przyzwoicie, a dania były naprawdę smacznie i zaskoczyły mnie czego nie ukrywałem.
Choć kociołek obecny był na wołoskim szlaku od wieków i ściśle związany z pasterskim trybem życia, nam kojarzy się głównie z kuchnią braci Madziarów, choć ten sposób gotowania od dawna równie popularny jest w Czechach i na Słowacji. Mam nadzieję, że w kolejnej edycji wystąpią też ekipy zza miedzy.
Tak czy inaczej pomysłowość ludzka nie ma granic i paleniska z samochodowych felg absolutnie skradły moje serce ;)
Wygrała ekipa OSP Koniaków z golonką w buraczkach. Golonki nie jadłem od kilku lat, więc na konkursie nieco od nowa ją odkrywałem, wystąpiła bowiem w kilku odsłonach, jednak ta przyrządzona w punkt i z buraczkami chrupiącymi o idealnie wyważonej chrupkości której pozazdrościć może niejeden kucharz absolutnie skradła moje kulinarne serce. Nic w tym daniu nie było przesadzone i niczego nie brakowało.
Pozostałe ekipy także spisały się świetnie, a endemiczna potrawa z Trójwsi beskidzkiej jaką są maćki w kapuśnicy powinna być obowiązkowym daniem w każdej regionalnej karczmie tej gminy. Nie wiem dlaczego każdy chce zachłysnąć się wielkim światem, nie pielęgnując takich skarbów jak choćby to danie, a przecież mamy ich znacznie więcej.
Turystom odwiedzającym Beskidy i gminę Istebna koniecznie polecam do spróbowania maćki właśnie, placki z blachy ze szpyrkami lub śmietaną, kubusia, białą polewkę, gałuszki, zasmażaną surowym ziemniakiem kapustę ze szpyrkom, a jeśli traficie na „zabijaczkę” i należycie do odważnych koniecznie spróbujcie podgardlinę, bachora i krew ;) To będą dla Was niezapomniane kulinarne przeżycia – gwarantuję !

W okresach świątecznych lub ważnych rodzinnych wydarzeń jak np. wesela na stole pojawiają się drobne, cudowne ciasteczka rodem z wiedeńskiego dworu, które gospodynie w Trójwsi doprowadziły do perfekcji i dziś, zdecydowanie biją te wiedeńskie jakie możecie zakupić podczas jarmarku bożonarodzeniowego na który tak często ochoczo do Wiednia podróżujemy.
I tak to od konkursu kociołkowego przeszliśmy na wiedeński dwór ;) a podróż z Jaworzynki do Istebnej stała się kolejnym kulinarnym odkryciem tuż pod nosem.